Jak podkreśla prof. Bohosiewicz, przez lata funkcjonowania chirurgii dziecięcej jako odrębnej specjalizacji udało się doprowadzić do sytuacji, w której znacznie ponad 90 proc. pacjentów w wieku 0-18 lat, wymagających leczenia operacyjnego, oraz pacjentów po urazach i oparzeniach jest leczonych przez chirurgów dziecięcych.
– To jest nasze największe osiągnięcie. Ale pediatryczne SOR-y i izby przyjęć są obecnie bardzo przeciążone, także dlatego że zgłaszają się tam pacjenci z gruncie rzeczy błahymi problemami zdrowotnymi czy urazami, jak np. konieczność usunięcia kleszcza, zaopatrzenie drobnego oparzenia czy urazu. W takich przypadkach naprawdę nie ma potrzeby interwencji chirurga dziecięcego – zwraca uwagę prof. Bohosiewicz.
Dziś odczuwamy skutki decyzji o ograniczeniu miejsc szkoleniowych w chirurgii dziecięcej
Jak informuje prof. Bohosiewicz, obecnie w Polsce działa 66 oddziałów chirurgii dziecięcej.
– 22 to oddziały kliniczne, instytutowe i wojewódzkie. Pozostałe to oddziały terenowe. Generalnie w Polsce potrzeba, a to optymistyczne szacunki, około 550 specjalistów chirurgii dziecięcej. Dziś w systemie ochrony zdrowia pracuje ok. 400, czyli brakuje ok. 150. Warto tu jednak wspomnieć, że obecnie w ramach szkolenia specjalizacyjnego szkoli się 150 rezydentów. Niewątpliwie jednak braki kadrowe pozostają odczuwalne – zauważa prof. Bohosiewicz.