Od kolejnych skrótów tworzonych dla systemów trakcyjnych można dostać oczopląsu. Z przyciskiem TTC jest jednak inaczej. Bo układ jest ekstremalnie rzadki. Pojawia się w autach tylko jednej marki i przynosi zasadniczą korzyść w czasie jazdy w zakręcie.
W dzisiejszych czasach i przy rozsądnie brzmiącym budżecie, ciężko znaleźć samochód mocniej przeładowany emocjami, niż Abarth 500. Tyle że choć auto jest wielkości pudełka po butach, a do tego waży nieco ponad 1100 kg, jednocześnie dysponuje doładowanym benzyniakiem o mocy nawet 180 koni mechanicznych. A to brzmi trochę jak obranie kursu w zakręcie na… najbliższe drzewo. Włosi oczywiście zdawali sobie z tego sprawę. I jako że nie mówmy o aucie budowanym w latach 70. XX wieku, nawet postanowili coś z tym zrobić. Tym czymś jest właśnie system TTC.
Jak działa system TTC Abartha?
TTC oznacza Torque Transfer Control, czyli system kontrolujący sposób transferu momentu obrotowego. Pole do popisu ma przede wszystkim w czasie jazdy w zakręcie, gdy zmienia się poziom obciążenia przednich kół pędnych. Układ w taki sposób moduluje moment obrotowy trafiający na stronę prawą i lewą, aby różnicę wyrównać. Tym samym zwiększany jest poziom trakcji (i przesuwana granica przyczepności), minimalizowane ryzyko wystąpienia efektu podsterowności, a kierowca – mówiąc prostym językiem – może jeszcze szybciej pokonywać łuki.